Małe grzeszki…


Playlista: Maroon 5 "Girls like you"



Hej, wieczorową porą. Dodaję dopiero, bo dzisiaj miałam spadek formy i uwierzcie- nic produktywnego nie udało mi się zrobić.

A propos spadku formy- robicie sobie małe „cheat day”?



Ja tak! 
Ale wiecie co, wcale nie czuję przy tym wyrzutów sumienia! W sumie dlaczego miałabym czuć? Przecież każdemu należy się słodka chwila zapomnienia.

Generalnie staram się zwracać dużą uwagę na to co jem i jakich produktów używam. 
Nie powiem, że jest to super łatwe, tanie i każdy ma możliwość. Nie bądźmy hipokrytami.
Spójrzmy prawdzie w oczy- żywność BIO, EKO jest o wiele droższa niż standardowe produkty ze średnim składem na półkach sklepowych. Jednak, uważam, że lepiej jest teraz dobrze zainwestować w zdrowie niż później dziwić się skąd biorą się dolegliwości, których nigdy nie mieliśmy.

Spokojnie, nie dajmy się zwariować!

Jeżeli staracie się zapanować nad waszą zdrową listą zakupów, możecie zapisać na niej większą ilość warzyw, owoców, ryb i już będzie lepiej wyglądało wasze menu! To takie proste!

Wracając do tematu małych grzeszków, czasem właśnie w takie dni jak dzisiaj robię wyjątek od zdrowej normy. Jednak, mimo wszystko robię to z umiarkowaniem. Nie jem nagle całej tabliczki czekolady, popijając szklanką gazowanego słodkiego napoju, a za 5 minut poszukuję innych słodkości.  
Wiem, że po takim dniu co najmniej następne kilka dochodziłabym do siebie. Po prostu mój organizm już inaczej to wszystko znosi. Nie to, żebym go jakoś odzwyczajała na siłę. Wiecie, im dłużej powtarzacie jakieś czynności, wkrótce staje się to nawykiem.

Tak, więc mój „cheat” wygląda mniej więcej tak: nie robię treningu- brak energii przy spadku formy jest naturalne, nie jem tego dnia regularnie- robię posiłek, jak wykrzesam z siebie odrobinę chęci-uwierzcie tego dnia wyjątkowo nie mogę sobie przypomnieć ile posiłków powinno się jeść. Wy przecież tez czasem zapominacie, prawda?☺️ Wplatam w dietę słodkie lub słone przekąski, pozwalam sobie na słodkie napoje-bardzo rzadko je spożywam ze względów zdrowotnych. 
Innymi słowy taki dzień jest totalnie wyjęty z życiorysu i nie jest podobny do reszty.

„Robisz sobie jakieś limity?”



Nie robię sobie żadnych limitów co do takich dni, np. tylko 3 razy w miesiącu. Ludzie, nie popadajmy w paranoję. Jeśli czuję, że nadchodzi ten dzień, to nie toczę batalii ze swoim organizmem tylko pozwalam na chwilę zapomnienia. Każdemu jest to potrzebne, dla równowagi.

Tak, więc jeśli prowadzicie „healthy lifestyle” nie bójcie się słabszych dni. To nie oznacza, że jesteście gorsi! Nie wkręcajcie sobie takich bzdur!

Ja dzisiaj taki miałam i niczego nie żałuję, totalnie się rozluźniłam, nabrałam energii i jutro będę jak nowonarodzona. Aha, bym zapomniała! Nie róbcie na drugi dzień podwójnie ostrego treningu! 
Pomyślcie, że to co było wczoraj to był wyjątkowy dzień, a dziś wracacie na dobre tory!

We wszystkim co robicie musicie wyznaczyć jasne granice i się tego trzymać! Nie dajcie się zwariować! I tak jesteście silni i wytrwali! Tak o sobie myślcie!

Porażki, słabsze dni uczą nas wytrwałości, cierpliwości, wzmacniają nas w dążeniu do wyznaczonego celu!

Trzymajcie się!

Jula

Komentarze

Popularne posty