Co za rok!?





Playlista: Maroon 5- Girls Like You ft. Cardi B






 Wow! Co to był za rok!

W najbliższym czasie przeczytacie wiele różnych podsumowań, w końcu rok odchodzi w zapomnienie i należy go jakoś pożegnać. Mniej lub bardziej hucznie, mało istotne.

Muszę szczerze przyznać, że nie lubię tego szumu wokół słynnego Sylwestra... Nie i tyle!

Przeżyję sobie ten dzień, jak każdy inny z kalendarza.

A wiecie dlaczego? Bo nie czuję potrzeby ostentacyjnego ogłaszania: "Hej! Kończy się stary rok, przywitajmy nowy, będzie o wiele lepszy, wypijmy za jego zdrowie!!!"

Nie rajcują mnie puste obietnice, to nie mój styl.

Bardziej chciałabym wszem i wobec ogłosić, co mi się udało i z czego jestem bardzo dumna.
Uwaga!
Będę się publicznie chwalić i dobrze mi z tym, więc jeśli to kogoś w oczy kole, to jeszcze jest szansa, żeby opuścić tę stronę.

Zauważyłam okropną tendencję w polskim społeczeństwie. Mianowicie: dużo narzekaj, mów że będziesz dużo robił, ale czy zrobisz to już nie gra roli i koniecznie ubolewaj nad swoim marnym jestestwem! Taki jest przepis na naszą narodową mentalność.

Ja omijam wrzucanie do wora i dzielenie na kategorie, szerokim łukiem.
Idziecie za mną? Czy zostajecie w tym mule i wodorostach?

Jeśli idziecie, to posłuchajcie, w jakie mijający rok, obfitował momenty!



Od razu na początku zaznaczę, że nie robię sobie bzdurnych postanowień, z których i tak pewnie się nie wywiążę. Życie płata figle, a to będzie przyczyniać się do deprechy, którą dostanę, gdy zobaczę, ile to z zaplanowanych rzeczy mi się nie udało...
I nie spojrzę nawet na te udane, bo po co..Przecież cudownie jest wytykać błędy i niepowodzenia.

Śmieszne to...dlatego dbając o swoje zdrowie psychiczne, działam na spontanie i z perspektywy minionych wydarzeń robię w głowie research. Polecam, nie ma nic lepszego.

Oczywiście nie chcę generalizować i mówić, że postanowienia noworoczne wyprowadzają nas na manowce, bo nie do końca o to chodzi. Trzeba mieć cele, aby wiedzieć do czego dążyć. Życie bez ambicji jest czcze i bez wyrazu. Takim mówimy stanowcze NIE.

Jestem na prawdę zadowolona i usatysfakcjonowana, jeśli chodzi o moje poczynania!

Lubię się dowartościowywać, ale nie jak niektórzy, tym, czego nie osiągnęli lub dobrami materialnymi.  To w ogóle nie wchodzi w rachubę.

Nie mam w zwyczaju dodawać sobie, czego to ja nie przeżyłam, czego nie osiągnęłam, gdzie nie byłam... Jeśli jeszcze coś się nie wydarzyło, to znaczy, że wszystko przede mną.

Zatem oddzielmy ziarna od plew.

Przede wszystkim wysoką wartością są dla mnie sukcesy i pokonywanie barier, które umówmy się, są w naszych głowach.

Po co zatracać umysł i planować śliwki na wierzbie? Czy nie lepiej skupić się na czasach dnia dzisiejszego i wyciskać z niego soki? Brać takim, jakie jest. Łapać chwile i nie przejmować się tym, co przyniesie jutrzejszy dzień. Na większość przypadków nie mamy wpływu.

Do rzeczy, bo rozpędzam się powoli, jeśli to w ogóle  możliwe... 😃😃😃

MOJE OSIĄGNIĘCIA ROKU 2018:

-po pierwsze i najważniejsze, spełniłam swoje największe marzenie i założyłam tego oto bloga. No dobra, nie jest idealny, ale mimo wszystko czuję ogromną satysfakcję, że moje wewnętrzne odczucia latają gdzieś w czeluściach Internetu i znajduję czytelników...

-spełniam się kulinarnie i przez to, między innymi, wzięłam udział w konkursie radia PLUS i wygrałam, bo mój przepis został doceniony i zauważony. To bardzo miłe i budujące, zwłaszcza, jeśli nie jest się wytrawnym kucharzem, a mimo wszystko można się takim poczuć





-walczę ze swoimi słabościami i stałam się aktywna sportowo, inspiruję się wartościowymi i utalentowanymi ludźmi, którzy wysyłają w świat pozytywną energię dla innych...





-stałam się bardziej świadomym konsumentem, nie wkładam do sklepowego koszyka ogromu produktów, które przykuwają uwagę kolorowymi etykietami.
Sprawdzam skład wybieranego towaru, kupuję tyle, ile jestem pewna, że zużyję. Nie robię zbędnych zapasów, jakby co najmniej wojna nadciągała...

-stałam się zagorzałym molem książkowym, przeczytałam ich dosyć sporo, bo aż 20! Dla mnie to dosyć pokaźna ilość, ale wiadomo, każdy mierzy się własną miarą. W okresie studiów, gdzie mam momentami ogrom nauki, znalezienie czasu na wertowanie kolejnych kartek jest imponujące i serio traktuję to jako niezły wyczyn, że znajduję na to czas. Jednak da się, jeśli chęci są.
Miałam okazję uczestniczyć w spotkaniu autorskim, jednej z lepszych autorów thrillerów, w których rozczytuję się do utraty zmysłów...





-spędziłam wakacyjny czas nad morzem, naszym Bałtyckim, przepięknym, niepowtarzalnym. Jestem szczęśliwa, bo pogoda rozpieściła mnie do szpiku kości, morska bryza połaskotała swoim lekkim dotykiem, a zmysły dostały ogrom ukojenia wewnętrznego...



-spędzałam niesamowity czas z przyjaciółmi, gdzie każdy z nas jest w innym punkcie swojego życia, ale mimo wszystko staramy się scalić w przyjacielską układankę, z mniejszymi i większymi sukcesami...






-stałam się bardziej pewna siebie, nie przejmuję się opinią innych, bo najważniejsze jest to, jak sama siebie postrzegam, akceptacja swojego JA, to klucz do sukcesu...

-na koniec...utwierdziłam się w przekonaniu, że położnictwo jest moim życiem i nie żałuję ani jednego dnia spędzonego na pogłębianiu zakamarków wiedzy medycznej i zdobywania nieodkrytych lądów...

Nieźle, nie sądziłam, aż tyle się uzbierało pozytywnych chwil w ciągu tych 12 miesięcy, bo w sumie to i dużo i mało.

Jasne, że życie nie jest różami usłane i nie miałam żadnych zmartwień. Nie było tak, nie ma co się czarować.

Nie widzę, jednak potrzeby dzielenia się z Wami przykrymi chwilami, niepowodzeniami...one były i będą nadal, są to składowe sukcesu. Gdyby nie złe doświadczenia, nie bylibyśmy silni i nie stawialibyśmy czoła przeciwnościom losu. Tak trzeba ująć sprawę, aby w negatywnych emocjach znajdować pozytywy.

To jest proste, jeśli by wykrzesać odrobinę chęci i cierpliwości.

Dziękuję, że tutaj jesteście.

Walczcie o siebie, gońcie za marzeniami i przede wszystkim doceniajcie dary losu, jakie by one nie były.

Do zobaczenia za rok, Jula 💗💗💗





Komentarze

Popularne posty