O wiele lepiej!
PLAYLISTA: 2 plus 1- Chodź pomaluj mój świat
Zdaję sobie sprawę z tego, że mam dla Was ostatnio mało, typowo blogowych wpisów…
Prawda jest taka, że czasem robiłam sobie nawet ich
zapas i wstawiałam już gotowe zaplanowane z wyprzedzeniem. Szczerze mówiąc sama
chciałabym, aby było ich więcej, bo ja po prostu lubię pisać, sprawia mi to
ogromną radość i przyjemność.
Niestety ostatnio cierpię na permanentny brak czasu. Bywa tak, że w nielicznej wolnej chwili się uczę, piszę coś na zajęcia, albo wskakuję w strój sportowy i pozwalam sobie na odreagowanie. Niekiedy przychodzę nieprzytomna i jedyne o czym marzę, to szybki prysznic i cieplutkie łóżeczko.
Ostatnio moje dni wyglądają dosyć podobnie, no może schemat jest ten sam.
Wstaję równo o 5.30 a później ogarniam się i lecę do
szpitala na praktyki.
Choć by się wydawało, że dzień w dzień jest to samo, mało w tym prawdy, bowiem każdy dzień różni się pacjentami, zabiegami i każdy dodaje swoją cegiełkę.
Zaczął się teraz gorący okres wszelkiego rodzaju zaliczeń i
egzaminów, chociaż i tak nie jest tego jakaś zatrważająca ilość, da się
przeżyć.
Aktualnie najwięcej energii wkładam w niekończącą się
opowieść o chirurgii, mam wrażenie, że nigdy nie zakończę tej nauki, a termin
egzaminu potencjalnie jest blisko, to i tak jakoś się oddala.. Co zrobić.
Pewnych sytuacji nie można przewidzieć.
Teraz, autentycznie, siedzę na kanapie i zabieram się za
przewracanie notatek strona po stronie, dokładnie analizując każde zagadnienie…i
tak sobie myślę, że mimo wszystko widać poprawę w personelu medycznym na
przestrzeni lat!
Ktoś powie „chyba się uderzyłaś w głowę”. Ale zobaczcie,
gdybyśmy spojrzeli na błahostkę, jaką jest ubiór lekarzy, pielęgniarek,
położnych. Kiedyś po szpitalnych korytarzach chodził personel w długich białych
fartuchach, białych spodniach a z oddali dało się słyszeć stukot ciężkich,
drewnianych chodaków.
Gdzieniegdzie przebijał kolor chirurgicznej zieleni,
równie monotonny co śnieżnobiały.
Czy teraz faktycznie tak wygląda szpitalna załoga?
Nie…ktoś kiedyś wpadł na genialny pomysł ożywienia smutnej,
przygnębiającej atmosfery, która panowała każdego dnia na korytarzach polskich
szpitali. Pewnie na początku kolorowe uniformy wprowadzono na dziecięce oddziały,
aby chociaż trochę odczarować osobę medyka, którego z założenia trzeba było się
bać.
Z biegiem czasu pomysł ewoluował i wszelkie wzory i
jednolite, żywe kolory zaczęły rozweselać resztę personelu medycznego.
Teraz wachlarz ofert, jakie przedstawiają wszelakie firmy z
odzieżą medyczną jest tak ogromny, że serio, jest na czym oko zawiesić.
Dla
eleganckich pań, które chcą podkreślić swój styl…dla szalonych studentek i
młodych adeptek zawodu, które chcą wywołać uśmiech na twarzach swoich pacjentów…dla
panów doktorów, którzy najlepiej czują się w ciemnych, bojowych barwach…dla
pani oddziałowej, która lubi nosić sukienki…
A co z masywnymi chodakami? A są jeszcze!
I czasem jeszcze
można usłyszeć ten charakterystyczny dźwięk, ale już powoli zostały wyparte
przez nieco bardziej ciche i wygodne obuwie typu crocs. Cieszą się naprawdę
dużym uznaniem i polecają się na długie godziny dyżurów. Dostępne w pełnej
gamie kolorystycznej.
Ja akurat takich nie wybrałam, bo spodobały mi się nieco
inne. Piękne i wygodne również. Są białe, ale mają obrazki tematyczne, pasujące
dla pielęgniarki czy położnej z piękną kontrastującą różową podeszwą.
Były testowane zarówno latem, jak i zimą, są niezastąpione. Jedyne w swoim rodzaju.
Bluzę medyczną jaką posiadam, również jest kolorowa- miętowa
w maleńkie różyczki.
Nieraz usłyszałam miły komentarz od pacjenta lub osób ich
odwiedzających, to bardzo miłe, kiedy można w tak prosty sposób rozładować
napiętą atmosferę.
Jeśli wy wykonujecie, jakąś specyficzną profesję, np. pracujecie z
dziećmi, pomyślcie o swoim ubiorze. Może kiedyś spróbujcie założyć bluzkę z
bajkowym bohaterem, gwarantuję, że uzyskacie w ich oczach duży szacunek i nie
będą Was traktować, jak ufoludka.
Czasem taki mały gest, a działa cuda.
W ogóle za każdym razem będę powtarzała, żebyście byli
zadowoleni z tego co robicie na maksa! Jeśli Wasza praca jest pasją, to nie
przepracujecie ani jednego dnia, serio. Zobaczcie, ile robi samo nastawienie,
po prostu klucz do sukcesu.
Jeśli nie jesteście zadowoleni ze swojej profesji,
to może spróbujcie zadziałać, aby tą sytuację zmienić. Nie mówię, że od razu
jest prosto, ale dla chcącego nic trudnego.
Bądźcie z siebie dumni i myślcie o sobie dobrze, tak Was zobaczą, za jakich będziecie się uważać!
Do następnego Kochani!
W miarę możliwości będę częściej! A
teraz trzymajcie za mnie mocno kciuki, aby udało mi się zaliczyć wszystko!
Dobrze, że Was mam!
Całuski, Jula
Komentarze
Prześlij komentarz